niedziela, 12 grudnia 2010

Widziałeś: kolejny sklep z alkoholem? W miejscu obuwniczego - rzuciła Magda, gdy wczoraj wieczorem wracaliśmy tramwajem Zieloną w kierunku placu Hallera.
Od jakiegoś czasu zatrważa mnie ilość funkcjonujących i nowo otwieranych w mieście sklepów alkoholowych. Przy częstotliwości agresji, smutku, autodestrukcji, które mijam na co dzień na ulicy, jest dla mnie niepojętym że nie decydujemy się na ograniczanie dostępności alkoholu. Wiem że prohibicja może w konsekwencji przynieść więcej strat niż korzyści, zwłaszcza w kraju takim jak nasz, dlatego nie jestem jej zwolennikiem. Ale godzimy się na hipokryzję, zbywając stwierdzeniem iż alkohol jest dla ludzi którzy potrafią z niego korzystać, fakt że mnożą się punkty w których można kupić tanie piwo, nalewki, wina i wódkę. Dobrze wiemy, kto w Łodzi korzysta z tego alkoholu w największej ilości.
Jednocześnie rada miejska uchwala rokrocznie program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, który w przyszłym roku ma nas kosztować 11 mln 650 tys.! Wielka (?) urzędnicza machina i co? Czy możemy się pochwalić jakimiś miarodajnymi i wiarygodnymi wskaźnikami poprawy sytuacji? Czy miasto dysponuje realnymi danymi dotyczącymi dynamiki problemu? Gdy pilnowałem delegatury Śródmieście miałem raz okazję być w trakcie godzin przyjmowania stosownej komisji. Pojawił się jedynie wezwany listownie staruszek, o zdrowiu zapewne nadgryzionym przez alkohol, na którego doniósł wnuk.
To, co obserwuję z poziomu ulicy wpędza mnie w przygnębienie. Nie można mieć stuprocentowej pewności jaki czeka nas scenariusz, ale po tym co się dzieje w Śródmieściu spodziewam się że powstanie tutaj czarna dziura, zona przez którą mieszkańcy blokowisk i domków jednorodzinnych będą szybko przemykali swoimi samochodami, pomstując że są w ogóle zmuszani do przejeżdżania przez te rejony.
Podręcznikowym przykładem pierwszej analizy przestrzennej z użyciem map mającej na celu rozwiązanie realnego problemu jest mapa Johna Snowa z 1855 roku obrazująca rozmieszczenie ognisk cholery w londyńskim Soho w relacji do istniejących studni. Nie widziałem jak dotąd mapy rozmieszczenia placówek z alkoholem w łódzkim Śródmieściu, a jestem jak najbardziej w stanie stworzyć taką ilustrację obrazującą skalę problemu dla mojej dzielnicy. Postaram się informować na bieżąco o efektach pracy.

1 komentarz:

  1. Mam taką nienaukową tezę, że sklepy z alkoholem wypierają w Łodzi lumpeksy (np. róg Struga/Żeromskiego) bo są ostatnim ogniwem łańcucha dziadowskiej łódzkiej gospodarki. Nie mogę przejść obojętnie wokół ilości wydawanych koncesji i braku reakcji na to co się dzieje wokół każdego nowego sklepu. Wiem, że prohibicja się nie sprawdziła, ale tolerowanie tego i legalizowanie takich kurwidołów to rozkład władzy. Fakt, że z kasy za koncesje finansuje się leczenie alkohbolików pominę, bo to tzw. konieczna konieczność, chociaż śmieszy niezmiennie. Obiecuję sobie, że w wolnej chwili ruszę Fenomen do zajęcia się kwestią tego ile koncesji odebrano i jak wygląda ich ilość na przestrzeni lat, takie naukowe opracowanie gospodarki procentowej.

    OdpowiedzUsuń