niedziela, 19 grudnia 2010

Wyziębiłem się nieco, ale wreszcie pokręciłem po mieście. W tygodniu przy świetle dziennym nie ma ku temu okazji. Z rzeczy pięknych, podziwiałem jak prezentuje się po rewitalizacji fabryka Eitingonów przy Targowej. Nie jestem ekspertem, ale mam nadzieję że restauracja tego budynku odbyła się z poszanowaniem kunsztu pierwotnego projektu architektonicznego. Z przypadków symptomatycznych, spotkałem na Narutowicza przy Składowej dojście do "zebry" odśnieżone w tak urzekający sposób, że nie mogłem się oprzeć aby tego nie sfotografować.

Z jednej strony, jest to dobra ilustracja tego, jak się myśli i nie myśli o pieszych w Łodzi. Począwszy od zatwierdzania projektu sygnalizacji zmuszającego pieszych do meldowania potrzeby przejścia, po odśnieżanie ulic właśnie. Z drugiej, wpisuje się w problem głupoty (eufemistycznie nazywanej brakiem wyobraźni) u wykonawców różnych prac na ulicach. Mamy z tym istotny kłopot, dlatego moim zdaniem same mądre koncepcje, uchwały, przepisy odwołujące się do kultury pożycia społecznego polegną jeśli nie będą mieć wsparcia ze strony edukacji oraz promocji atakującej różnymi kanałami, dzień w dzień wyrywającej w mózgach kolejne skraweczki nieświadomości. Tutaj jeden z wielu kolejnych przykładów głupoty łodzian. Tytuł wprowadza w błąd, to nie ZDiT zniszczyło ale wykonawcy zlecenia. Nie rozumiem też, dlaczego Kaczorowska z taką łatwością zapewnia o wypłacie odszkodowań. Przede wszystkim karę powinni ponieść winni złego przygotowania pracowników (chyba że faktycznie mówili i uwrażliwiali), w drugiej kolejności sami pracownicy rozklejający ogłoszenia. Nie zaś miasto i wszyscy mieszkańcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz