Wczoraj mama przy świątecznym stole opowiedziała nam o zdarzeniu, które spotkało ją któregoś dnia na placu Hallera. W trakcie spaceru z Martą (w wózku) zatrzymała się na chwilę, żeby poszukać czegoś w torbie. W tym momencie trąbnęła na nią kobieta próbująca wyjechać samochodem z chodnika, na którym wcześniej parkowała.
Ta relacja chyba przepełniła czary i podejmę walkę mającą na celu wyjaśnienie, czy miasto zamierza przeciwstawić się zamienianiu placu w parking. Na grupie dyskusyjnej GPO zadałem pytanie, do kogo kierować pismo: bezpośrednim administratorem placu jest delegatura, ale nie wiem czy nie próbować wyżej, w urzędzie (u prezydent?).
W ciągu trzech lat zamieszkiwania na Zelinówce zdążyłem zgromadzić stosowną dokumentację. Oto jeden z obrazków:
Ze mną już wygrała beznadzieja i brak wiary w jakiekolwiek zmiany. Zostałem administracyjnym terrorystą: http://mojebitwy.karolew.org/
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ja jednak nie mogę ścierpieć wizji obdarowania odpowiedzialnych ludzi świętym, niezasłużonym spokojem. Nie mogę pozwolić, żeby mierność triumfowała nade mną.
OdpowiedzUsuń