poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pierwszy 13 grudnia odkąd w ciągu jednego dnia połknąłem "Michnikowszczyznę" Ziemkiewicza, nareszcie okazja do sprawdzenia na ile prawdziwa jest teza o linii przemilczenia praktykowanej przez "Wyborczą". Żeby test wypadł możliwie rzetelnie, poświęciłem 2 złote (równowartość smacznego pączka w barze w pracy) na zakup egzemplarza "Gazety...".
Pierwsza strona - nic. Dzień jak co dzień. Jest, na drugiej stronie! Ale nie artykuł upamiętniający wprowadzenie stanu wojennego i wyliczający jego konsekwencje, tylko materiał Pawła Wrońskiego pod tytułem "Prezydent Komorowski wprowadził stan wojenny". Tytuł jest najważniejszy, bo w nagłówku znajdujemy już co innego: Prezydent Komorowski jest wspólnikiem generała Jaruzelskiego. Absurd? Nie, to nowa wizja historii proponowana przez PiS i jego sympatyków. Co skłoniło Wrońskiego do takich wniosków? Wpis Krzysztofa Czabańskiego na blogu zachęcający do tego, żeby w noc z 12 na 13 grudnia pójść nie tylko pod dom Jaruzelskiego, ale również pod Pałac Prezydencki; apel "Rzeczpospolitej" by zaprotestować przeciw akceptacji w przestrzeni publicznej Jaruzelskiego (chodzi o zaproszenie go na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego). I to już daje podstawy do pisania o pisowskiej "polityce historycznej" (zwracam uwagę na wzięcie polityki historycznej w cudzysłów). Generalnie, jedyny (poza tym nie ma nic na ten temat) tekst jaki się ukazał 13 grudnia w "Gazecie Wyborczej", ocierający się o tematykę stanu wojennego, to nakręcanie sprężyny anty-pisowskiej (osobną kwestią, pozostającą w tej chwili poza moim zainteresowaniem, jest na ile PiS Kaczyńskiego przysługuje się tej histerii). Poza tym nic. Dziękuję "Wyborczej" za dostarczenie mi satysfakcji, że wypełnia tezę paranoika (Michnik, salon) Ziemkiewicza.
O rocznicy pamiętała za to Zdanowska, zaczynając swoje expose od upamiętnienia ofiar stanu wojennego (tekst można sobie ściągnąć ze strony UMŁ). Jej przemówienie inauguracyjne jak na tekst, na którego przygotowanie miała tydzień, od strony oratorskiej jest bardzo słabe. Piszę to nie dlatego, że chcę jej dokopać, dowartościowując się w ten sposób, ale dlatego że chciałbym aby prezydent Łodzi potrafiła się lepiej wypowiadać i przekonywać do swojej osoby. Rzecz jasna, pozostawmy w spokoju przemówienia: braki elokwencji i charyzmy będą niczym, jeżeli się okaże że nowa prezydent ma talenty przydatne w rzeczywistym działaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz