czwartek, 30 grudnia 2010

Dziennikarze się obudzili i odkryli korektę w programie budowy dróg krajowych: z powodu ograniczoności budżetu realizacja części inwestycji została przesunięta na późniejszy okres.
Najpierw trafiłem na materiał wykrojony w skali lokalnej, przez Piotra Brzózkę w "Dzienniku Łódzkim". Tego samego dnia gwałtowna pobudka miała miejsce w redakcji: "Rzeczpospolitej":
a) Romański,
b) Janke,
a nawet efekciarz c) Fausette
zwrócili uwagę na fiasko rządowego planu. Aż zacząłem przeszukiwać strony ministerstwa infrastruktury i generalnej dyrekcji dróg krajowych w poszukiwaniu informacji o konferencji prasowej, która tak zatrzęsła świadomością dziennikarzy, ale na nic podobnego nie trafiłem, Jedynie owo ogłoszenie o rozpoczęciu konsultacji społecznych, sprzed trzech tygodni!
Wygląda na to, że wieść o cięciach i przesunięciach przyniósł do matecznika "Rzeczpospolitej" Janke po lekturze tekstu Kublika w znienawidzonej "Wyborczej"! I tutaj dochodzimy do samego sedna problemu dziennikarskiej misji: czy piszę o czymś negatywnym z troski, czy też dlatego że nie mogę się powstrzymać od zwrócenia uwagi na potknięcie nielubianej osoby. Wygląda na to, że dziennikarze - skądinąd cenionej przeze mnie - rzepy nie oparli się pokusie i z lubością zaczęli kopać obolałego Grabarczyka, żeby pośrednio móc dowalić również Tuskowi:

Romański - Minister tnie na oślep, ...plan sieci drogowej był niesiony na sztandarach przygotowań do Euro 2012. Przez moment wierzyliśmy, że może się uda. (...) Ale można mieć do rządu pretensje, że cięcia w programie są dokonywane dopiero teraz, kiedy możliwości stworzenia do 2012 r. choćby szkieletu układu transportowego po roku pełnym drogowych przetargów są ograniczone. Trzeba było to zrobić wcześniej, przecież te pieniądze nie zniknęły nagle. W efekcie tniemy inwestycje, które jeszcze da się zatrzymać, a nie te, które naprawdę mogłyby poczekać. Skutek? Do 2015 r. nie będzie gotowa arcyważna trasa A1, będzie za to odcinek A4 od Rzeszowa do granicy z Ukrainą, na którym ruch będzie kilkakrotnie mniejszy.

Janke - Oczywiście to zupełny przypadek, że rząd ogłosił te decyzje po wyborach samorządowych. Nie ma na to pewno żadnego związku z kampanią Platformy Obywatelskiej, tysiącami billboardów (dez)informujących o tym, jak to buduje różne rzeczy „z dala od polityki”. Po pierwsze - nie z dala od polityki. Po drugie – jednak nie buduje.

Cytowanie Fausette'a sobie daruję, bo jego publicystyka to usilna pogoń za efekciarstwem.

A jakie są fakty? Grabarczyk w momencie objęcia resortu postawił sobie za punkt honoru usprawnienie procedur budowy autostrad i dróg ekspresowych. Wcześniej projekty grzęzły w gąszczu urzędowych korytarzy i pułapkach warszawskich pokoików oraz gabinetów, wlokły się niemiłosiernie, a wiążące umowy nie zapadały, ba - były nawet zrywane jak w przypadku odcinka A1 Grudziądz - Czerniewice pod Toruniem.

Polecam lekturę właściwego wątku na Skycrapercity, a zwłaszcza przyjrzenie się tym trzem wykresom autorstwa toonczyka:

I daty, które pozwolą lepiej zinterpretować:
  • 1 maja 2004 r. Polska wstępuje do UE,
  • 18 kwietnia 2007 r. Polska wspólnie z Ukrainą zostaje wybrana na gospodarza mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r.,
  • 16 listopada 2007 r. Grabarczyk obejmuję ministerstwo infrastruktury.

Więc jak to jest, buduje się czy nie buduje? Nie cierpię zakodowanego narzekania na brak w Polsce autostrad i nierealne plany budów odkładanych ad calendas greacas. Dla tych, którzy nie są tego świadomi: ponad 290 km pas ziemi ciągnący się od Grudziądza, przez Stryków do Warszawy to w tej chwili plac budowy.

Przy okazji dowiedziałem się, że żyjemy w Grabarczykowie.

środa, 29 grudnia 2010

Zapowiadany materiał, będący podsumowaniem siedmiu dni śledzenia na bieżąco informacji o utrudnieniach ruchu pojazdów MPK. Jeżeli komuś szkoda czasu na czytanie całości wywodu, można przejść do wniosków na dole wpisu.

Mapy przedstawiają utrudnienia, które skutkują przerwami w kursowaniu, opóźnieniami lub czasowymi zmianami tras, po jakich jeżdżą tramwaje bądź autobusy. Informacje o utrudnieniach czerpałem ze specjalnej strony w serwisie internetowym MPK. Na mapie zawarłem wszystkie odnotowane przez siebie utrudnienia, które wystąpiły od 20 do 28 grudnia, wyłączywszy dwa dni świąteczne. W sumie stwierdziłem 93 utrudnienia. Co istotne: nie wszystkie przestoje i zakłócenia są podawane do publicznej wiadomości. Przy parominutowych motorniczy lub kierowca nie zdąży zgłosić sytuacji dyspozytorowi albo też zaraz odwołuje zgłoszenie. Z analizowanego okresu wiem o jednej kolizji tramwaju na Gdańskiej, o której nie poinformowano na stronie.

Co nie dziwi, bardziej podatne na zakłócenia ruchu są tramwaje: dotyczyło ich aż 77 utrudnień czyli niemalże 83 procent ogółu.

Przerwy w ruchu pojazdów nie występowały równomiernie w czasie. Najwięcej miało miejsce w poniedziałek 20 grudnia, tuż po kolejnych opadach śniegu, kiedy na stronie pojawiło się ogłoszenie informujące o dużym natężeniu utrudnień:

Przyczyny


Najczęściej administratorzy strony unikają podawania przyczyny wstrzymania ruchu: w niemalże połowie przypadków. Z podawanych przyczyn najczęściej występowało blokowanie. Następnie kolizje, nieodśnieżenie (czasem podawane jako trudne warunki drogowe), awarie i zasłabnięcia pasażerek lub pasażerów, wykolejenie i inna przyczyna (prace przy przydrożnych drzewach).

Sądząc po czasie i miejscu występowania utrudnień, można wnioskować iż dużą część tych bez podanej przyczyny stanowią również przypadki blokowania pojazdów.

Mapa 1: Szerokość wstęgi odpowiada liczbie zakłóceń na danym odcinku sieci (tramwaje – kolor czerwony) lub ulicy (autobusy – kolor niebieski). Najbardziej feralnymi odcinkami są ulice: Gdańska (7 zatrzymań między Legionów a Zieloną, 2 między Zieloną a Kopernika), Pomorska (5 zatrzymań między pl. Wolności a Kilińskiego, 4 zatrzymania między Kilińskiego a Konstytucyjną). Wśród linii autobusowych najczęściej do utrudnień ruchu dochodziło na nieodśnieżonych ulicach peryferyjnych (Kasprowicza 3 przypadki, Marmurowa 2) oraz blokowanej w okresie przedświątecznym ul. Sieradzkiej przy „Górniaku” (2 przypadki)

Mapa 2: Z dodanymi diagramami obrazującymi strukturę utrudnień według przyczyny (oznaczone takimi samymi kolorami jak na wcześniejszych wykresach). Cyfry przy diagramach oznaczają liczbę zdarzeń. Potwierdzenie wstrzymań ruchu na peryferyjnych ulicach w zachodniej części miasta z powodu ich nieodśnieżenia

Mapa 3: W przypadku najbardziej feralnych odcinków sieci tramwajowej, tj. na ulicach: Gdańskiej i Pomorskiej, często nie podawano przyczyny zatrzymania ruchu. Np. na Pomorskiej przyczyna została podana tylko w jednej sytuacji. Sądząc po tym, że wzdłuż tych newralgicznych odcinków mamy do czynienia z parkowaniem i zestawiając to z czasem szczególnego nasilenia zakłóceń ruchu, możemy się domyślać, iż mieliśmy do czynienia z blokowaniem tramwajów przez zaparkowane samochody. „Zagadkowym” miejscem częstego występowania utrudnień ruchu jest odcinek Kopcińskiego na wiadukcie. Może należy to łączyć z trudnościami w pokonywaniu pochyłości po oblodzonych szynach?

Długość trwania utrudnienia

Dane dotyczące czasu wstrzymania ruchu należy traktować jako orientacyjne z dwóch powodów. Po pierwsze, czas pojawienia się informacji o utrudnieniu, a następnie o przywróceniu ruchu nie jest tożsamy z czasem wystąpienia zdarzenia i jego usunięcia. Po drugie, dysponuję czasem między ogłoszeniem utrudnienia i przywrócenia ruchu w 72 na 93 przypadki (a więc ponad 77 procentach sytuacji).

Mapa 4: Cyfry przy diagramach oznaczają minuty. Najdłuższe wstrzymania ruchu miały miejsce na nieodśnieżonych ulicach, gdzie na kilka godzin były zawieszane kursy autobusów

Mapa 5: W centrum najdłuższe przestoje notowano na Pomorskiej między Kilińskiego a Konstytucyjną, na Kościuszki między Zieloną a Mickiewicza oraz na Politechniki przy Wróblewskiego i skrzyżowaniu Kilińskiego z Przybyszewskiego. W większości tych przypadków przyczyną ważącą na długotrwałym zakłóceniu ruchu były awarie trakcji. Co znamienne, krótkie odcinki o dużej „podatności” na blokowanie (Pomorska przy pl. Wolności, Gdańska między Legionów a Zieloną), odznaczają się również długim sumarycznym czasem zakłóceń ruchu

Wnioski

Szczególnie wrażliwe na zakłócenia ruchu są tramwaje: w ich przypadku częściej dochodzi do utrudnień, a skutki są bardziej odczuwalne (zatrzymanie wielu pojazdów, niemożność łatwego ominięcia przeszkody). Z wielu występujących przyczyn zakłóceń, możliwe do zapobiegania jest blokowanie tramwajów przez bezmyślnie zaparkowane samochody, a to dlatego że:
  • nasila się w krótkim czasie po wystąpieniu intensywnych opadów śniegu, kiedy kierowcy pozostawiają samochody z dala od nieodśnieżonych krawężników,
  • występuje intensywnie na określonych, niedługich odcinkach sieci, a w niektórych przypadkach (Zielona-pl. Barlickiego) w ściśle określonych punktach.

Środki, jakie - jak to sobie wyobrażam - w sprawnie funkcjonującym państwie i mieście zostałyby podjęte w celu zapobieżenia zatrzymań ruchu tramwajów:
  • doraźne - patrole (nadzoru ruchu, straży miejskiej) newralgicznych odcinków ulic i bieżąca kontrola sytuacji,
  • doraźne - egzekwowanie istniejącej organizacji parkowania (ul. Pomorska, gdzie istnieje zakaz zatrzymywania),
  • doraźne - wprowadzanie czasowego zakazu zatrzymywania, wraz z fizycznym wygrodzeniem pasa wzdłuż krawężników,
  • związane z inwestycją - wyraźne oznaczenie miejsc i odcinków ulic, na których najczęściej dochodzi do blokowania,
  • związane z inwestycją - wyraźniejsze wydzielenie torowiska z jezdni, np. za pomocą takich listw jak na Piotrkowskiej między Żwirki a placem Reymonta.
O tym, jak problem jest załatwiany po łódzku, w jednym z kolejnych wpisów.

Zbliża się północ. Pada śnieg. Dzisiaj tylko trzy utrudnienia podane do publicznej wiadomości. Co przyniesienie kolejny dzień?

wtorek, 28 grudnia 2010

Ciszę się, bo dzięki Maciejowi Stańczykowi z "Gazety" została upubliczniona patologiczna sytuacja w zarządzaniu strefą płatnego parkowania.

23 grudnia - Pobierają opłaty, ale śnieg sprząta za nich miasto
i Urząd miasta sprawdzi umowę z firmą od parkomatów
22 grudnia - Komentarz

Przy tej okazji ujawnię własne doświadczenia w kontaktach z firmą Cool AR. Będąc strażnikiem podejmowałem czynności w celu wyegzekwowania odśnieżenia płatnych miejsc parkingowych. W kontaktach z nami czyli SM firmę tę reprezentował niejaki Surdykowski. Był on trudno uchwytny, ale strażnicy byli dlań bardzo wyrozumiali. Gdy się zjawiał na posterunku, ustawiała się do niego kolejka dzielnicowych, z których każdy wystawiał mandat lub kilka mandatów na raz, za różne odcinki ulic. Trzeba było przy tym być ostrożnym, żeby nie wywołać zniecierpliwienia Surdykowskiego (albo jeszcze bardziej nie utrudnić jego uchwytywalności). Dlatego sumy za jeden mandat były możliwie niskie. Skąd ta ostrożność? Otóż interes był obopólny. Surdykowski gwarantował punkty za mandaty (z sanitarki w wewenętrznym systemie oceny pracy są wyżej punktowane niż np. drogowe), które trudno się zdobywa. Z kolei, suma jaką trzeba wydać na mandaty była zapewne niska w porównaniu z kosztami odśnieżania (możemy się domyślać jak śmiesznie niska). Efekt? Strefa płatnego parkowania odśnieżana z dużym opóźnieniem, co było bardziej opłacalne dla Cool AR niż bieżąca troska o stan miejsc parkingowych. Po fakcie, dowiedziałem się, że kierownikiem łódzkiego oddziału Cool AR jest radny Bogacz. Ciekawe czy taka sytuacja gwarantowała firmie parasol ochronny dla jej poczynań i zaniedbań.

Podobna patologiczna sytuacja ma miejsce w kontaktach SM - nielegalni uliczni handlarze (pudlarze). Z tą rónicą, że w tym przypadku miasto nie ma najmniejszych korzyści, bo ściągalność kar z niewypłacalnych desperatów, którzy decydują się na uliczną sprzedaż nie należącego do nich towaru, jest żadna. Ale o tym zapewne jeszcze będę miał okazję szerzej napisać.

***

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, na "O Łodzi" prezentuję mapę zakłóceń ruchu transportu publicznego, które miały miejsce w dniach 20-23 grudnia. Próbę analizy zebranych informacji zamieszczę tutaj jutro.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Dostałem wskazówki od Wojtka Makowskiego, jaką ścieżką przeprowadzać sprawę placu Hallera. Wojtek pełni rolę Rzecznika Niezmotoryzowanych. Poradził mi zwrócić się ze sprawą do ZDiT-u, ale via delegatura. W związku z tym, pozostaję przy swoim zamiarze zaczęcia od delegatury Łódź Polesie. Nie podejmuję natomiast prób włączenia w problem straży miejskiej. Mam świadomość na ile nieskuteczne są jej działania. Dlatego w piśmie poproszę uprzejmie adresata, by nie próbował mnie zbyć wysyłając do stróżów miejskiego porządku.

W ciągu dnia opracowywałem zebrane dane dotyczące ubiegłotygodniowych zakłóceń ruchu MPK. W sumie, zarejestrowałem 76 przypadków i to w cztery dni (20-23 grudnia). Postaram się jutro przebrać i zwizualizować informacje.

niedziela, 26 grudnia 2010

Wczoraj mama przy świątecznym stole opowiedziała nam o zdarzeniu, które spotkało ją któregoś dnia na placu Hallera. W trakcie spaceru z Martą (w wózku) zatrzymała się na chwilę, żeby poszukać czegoś w torbie. W tym momencie trąbnęła na nią kobieta próbująca wyjechać samochodem z chodnika, na którym wcześniej parkowała.

Ta relacja chyba przepełniła czary i podejmę walkę mającą na celu wyjaśnienie, czy miasto zamierza przeciwstawić się zamienianiu placu w parking. Na grupie dyskusyjnej GPO zadałem pytanie, do kogo kierować pismo: bezpośrednim administratorem placu jest delegatura, ale nie wiem czy nie próbować wyżej, w urzędzie (u prezydent?).

W ciągu trzech lat zamieszkiwania na Zelinówce zdążyłem zgromadzić stosowną dokumentację. Oto jeden z obrazków:
9 grudnia 2008 r.

sobota, 25 grudnia 2010

Siedzę i nie znajduję u Jana Pawła II ("Pamięć i tożsamość") tezy, którą za Papieżem przywołuje Roman Kluska w artykule Michała Kuźmińskiego i Macieja Müllera: ...jeżeli będziemy chcieli uregulować prawem wszystko, to pod piękną nazwą demokracji dojdziemy do systemu totalitarnego.
Artykuł jest poświęcony owczarskiej pasji Kluski, ale jednocześnie stanowi katalog kolejnych potyczek z biurokracją oraz wykaz absurdalnych przepisów. Choć jest to relacja jednostronna, w której nie zaprezentowano racji przeciwnej strony (jeżeli w ogóle można mówić tutaj o "stronie", a nie przypadkowej zbiorowości urzędników i ich decyzji), to suma dokonań niepokornego człowieka interesu z Sądecczyzny każe traktować jego przekaz poważnie. I jeżeli niezupełnie jest wierny faktom, to co najwyżej w szczegółach. Suma jego interakcji z państwem powinna wywołać niepokój w każdym z obywateli tego kraju.

środa, 22 grudnia 2010

"Z ostatniej chwili": Dzięki Oldze Zuchorze dowiedziałem się o takiej inicjatywie
http://budzet2011.dlalodzi.info/
Swoje uwagi, po lekturze całego załącznika do projektu budżetu, sformułowali:
Tomek Bużałek (Inicjatywa na rzecz Przyjaznego Transportu),
Kasia Mikołajczyk (fundacja "Fenomen"),
Jarek Ogrodowski ("Szacunek dla Łodzi"),
Łukasz Prykowski ("Łodzianie Decydują")
Patrycja Wojtaszczyk (fundacja "Fenomen"),
strasznie postępowi konserwatyści, ekolodzy i demokraci zarazem, ludzie mądrzy, których poglądom na rozwój Łodzi ufam. Ułatwili mi wyrobienie własnej opinii na temat kontrowersyjnych pozycji budżetu.

Zacząłem się wgryzać w projekt budżetu, a właściwie w załącznik do projektu, zawierający na 380 stronach zatrzęsienie tabelek, w których bardzo trudno jest się połapać. Oto co mi się udało ustalić po pierwszym dniu mierzenia się z dokumentem.

Orientacyjny spis treści, którego próżno szukać i na początku, i na końcu załącznika. Numery stron są zgodne z rzeczywistą numeracją z czytnika pdf, a nie z umieszczoną na stronach dokumentu:

Zestawienie planowanych kwot dotacji udzielanych z budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
1-9

Plan dochodów rachunku dochodów jednostek, o których mowa w art. 223 ust.1, oraz wydatków nimi finansowanych na 2011 rok – projekt
10-11

Plany przychodów i kosztów samorządowych zakładów budżetowych na 2011 rok – projekt
12-13

Dochody ogółem budżetu miasta Łodzi na 2011 rok wg źródeł z podziałem na
bieżące i majątkowe z wyodrębnieniem dochodów z UE – projekt
14-36

Dochody miasta Łodzi na 2011 rok związane z realizacją zadań:
z zakresu adm. rządowej i innych zleconych wykonywanych na podstawie
porozumień z organami adm. rządowej realizowanych w drodze umów lub
porozumień między jednostkami samorządu terytorialnego – projekt
37-42

Wydatki ogółem budżetu miasta Łodzi na 2011 rok z podziałem
na bieżące i majątkowe – projekt
43-53
Wydatki bieżące budżetu miasta Łodzi na 2011 rok w układzie działów i rozdziałów
- projekt
54-67
Wydatki majątkowe budżetu miasta Łodzi na 2011 rok – projekt
68-72
Wydatki majątkowe budżetu miasta Łodzi na 2011 rok wg zadań - projekt
73-89
Wydatki bieżące i majątkowe budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
zadań z zakresu administracji rządowej i innych zleconych
zadań wykonywanych na podstawie porozumień z organami administracji rządowej
zadań realizowanych w drodze umów lub porozumień między jednostkami samorządu terytorialnego – projekt
90-94

Rezerwy ogólna i celowe budżetu miasta Łodzi na 2011 rok – projekt
95-98

Przychody i rozchody w 2011 roku.
99

Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Dochody z tytułu wydawania zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych
Wydatki na realizację zadań określonych w Miejskim Programie Profilaktyki
i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
Wydatki na realizację zadań określonych w Miejskim Programie Przeciwdziałania
Narkomanii
100
Dochody realizowane na podstawie ustawy Prawo ochrony środowiska
Wydatki finansowane z wpływów uzyskanych na podstawie ustawy Prawo ochrony środowiska
101
Dochody realizowane na podstawie ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne
Wydatki finansowane z z wpływów uzyskanych na podstawie ustawy Prawo geodezyjne i
kartograficzne
102

Zestawienie środków finansowych zaplanowanych dla jednostek pomocniczych
miasta Łodzi na 2011 rok.
103-140

Projekt budżetu na 2011 r.
141-304 (od 274 ponownie te same jednostki)

Zadania zlecone
305-308
Wydatki zadania zlecone
309-328
Wydatki zadania z porozumień
329-340

Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura dochodów ogółem.
343
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura dochodów według rodzajów.
344-349
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura wydatków bieżących i majątkowych ogółem.
350
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura wydatków bieżących i majątkowych - zadania własne.
351
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura wydatków według działów ogółem.
352-353
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura wydatków bieżących według działów - zadania własne.
354-358
Projekt budżetu miasta Łodzi na 2011 rok
Struktura wydatków majątkowych według działów - zadania własne.
359-362
Zestawienie wydatków ogółem na zadania własne
w działach klasyfikacji budżetowej
w wydziałach realizujących budżet na rok 2011.
363-367
Zestawienie wydatków bieżących na zadania własne
w działach klasyfikacji budżetowej
w wydziałach realizujących budżet na rok 2011.
368-372
Zestawienie wydatków ogółem w wydziałach realizujących budżet
373-374
Zestawienie dochodów ogółem na zadania własne
w działach klasyfikacji budżetowej
w wydziałach realizujących budżet na rok 2011.
375-378
Zestawienie dochodów ogółem w wydziałach realizujących budżet
379
Projekt budżetu na 2011 r. Zadania majątkowe
380

Co więcej? Zająłem się działką najbardziej interesującą czyli inwestycjami w infrastrukturę transportową. Na 353 stronie (str. 375) znajduje się mało czytelny (3D!) wykres struktury wydatków według działów ogółem. Na tyle na ile potrafię dobrze go zinterpretować, widzę że wydatki na transport i łączność zajmują drugie miejsce z udziałem 19,2% całości (615 669 969 PLN). Idę dalej, wpisuję w wyszukiwaniu frazę "targ" i pominąwszy fragmenty o targach i przetargach, na stronie 75 (77) trafiam na zadanie kod 2111362 "Budowa ul. Targowej na odc. od ul. Wojska Polskiego do włączenia w ul. Kilińskiego (kontynuacja zadania kod 2111292)"; poza tym, na stronie 302 (313) znajduję to samo zadanie. Wracam do tabeli z wydatkami majątkowymi budżetu miasta wg zadań i robię za pomocą arkusza kalkulacyjnego zestawienie największych przyszłorocznych inwestycji w transporcie (pogrubieniem wyróżniłem inwestycje w transport alternatywny względem samochodowego):

  1. Program modernizacji infrastruktury tramwajowej - Faza II 35 000 000 PLN
  2. Program modernizacji infrastruktury tramwajowej - Faza I 33 000 000 (oba zadania ukryte w dziale "Gospodarka komunalna i ochrona środowiska")
  3. Modernizacja ul. Rudzkiej 21 000 000
  4. Budowa Drogi Krajowej Nr 1 "Trasa Górna" na odcinku od Al. Jana Pawła II do ul. Rzgowskiej Etap II odc. Paradna - Pabianicka 13 069 499
  5. Budowa sygnalizacji świetlnych oraz zakup sterowników sygnalizacji świetlnej 10 000 000
  6. Przebudowa ul. Rojnej na odc. od ul. Szczecińskiej do ul. Traktorowej 10 000 000
  7. Budowa trasy Górna na odc. Rzgowska – Paradna – etap I 9 855 397
  8. Rozbudowa ul. Zjazdowej wraz z odwodnieniem i budową kanału deszczowego łączącego rzekę Łódkę z ul. Zjazdową 9 000 000
  9. Przebudowa układu drogowego wokół stadionu Łódź Widzew 6 960 000
  10. Budowa ulicy Śląskiej na odc. od ul. Tomaszowskiej do ul. Rokicińskiej (podłączenie do węzła "Andrespol" na autostradzie A1) 5 000 000
  11. (10 miejsce ex aequo) Budowa ekranów akustycznych przy al. Włókniarzy na odc. Zgierska - Limanowskiego 5 000 000
  12. Przebudowa ul. Piotrkowskiej I etap - Strategia rozwoju ulicy Piotrkowskiej 4 550 000
  13. Budowa układu dróg rowerowych na terenie miasta 4 000 000
  14. Rozbudowa i modernizacja trasy tramwaju w relacji Wschód-Zachód (Retkinia-Olechów) wraz z systemem zasilania oraz systemem obszarowego sterowania ruchem 3 500 000
  15. Przebudowa układu drogowego wokół Multimodalnego Dworca Łódź-Fabryczna 3 000 000
  16. (15 miejsce ex aequo) Budowa ul. Targowej na odc. od ul. Wojska Polskiego do włączenia w ul. Kilińskiego (kontynuacja zadania kod 2111292) 3 000 000
  17. (15 miejsce ex aequo) Przebudowa ul. Przędzalnianej na odc. ul. Milionowa - ul. Tymienieckiego wraz z murem oporowym 3 000 000
  18. (15 miejsce ex aequo) Dokumentacja dotycząca dróg stanowiących dojazdy do węzłów na S 14 3 000 000
  19. (15 miejsce ex aequo) Przebudowa ul. Budy wraz z odwodnieniem i ul. Opolskiej na odc. od ul. Marmurowej do ul. Zjazdowej 3 000 000
  20. Budowa ulicy Śląskiej na odc. od ul. Tomaszowskiej do ul. Rokicińskiej - wydatki nie objęte umową o dofinansowanie projektu 2 500 000
  21. (20 miejsce ex aequo) Modernizacja nawierzchni drogowych 2 500 000
  22. (20 miejsce ex aequo) Przebudowa ul. Kilińskiego na odc. od ul. Narutowicza do projektowanej ul. Śląskiej - I etap (rejon ul. Piłsudskiego) 2 000 000
  23. (20 miejsce ex aequo) Przebudowa ul. Zakładowej 2 000 000
C.D.N. Zostało 25 (?) godzin na przesyłanie własnych uwag do projektu budżetu...

wtorek, 21 grudnia 2010

Za Małgorzatą Hanzl, zwracam uwagę na możliwość przekazywania swoich obiekcji do projektu przyszłorocznego budżetu miasta. Informacja o konsultacjach społecznych zawisła na stronie UMŁ w piątek, 17 grudnia. Mieszkańcy Łodzi (a także chyba reszty świata) mogą zgłaszać swoje uwagi do czwartku, 23 grudnia. Dano nam więc na zapoznanie się ze stosowną uchwałą (przekazaną pod obrady 15 listopada) i załącznikiem do niej (380 stron!) niespełna tydzień.
Na pochwałę zasługuje umożliwienie przesyłania uwag mailowo, a przede wszystkim - i to jest novum! - poprzez forum. Zostały dwa dni. Nie mogę uwolnić się od daleko posuniętego sceptycyzmu co do skuteczności konsultacji po łódzku. Z drugiej strony, jeżeli nie przetestuję tego narzędzia, czym będę się różnił od całej żółtej masy internetowych malkontentów i frustratów?

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Każdemu zdarza się postąpić głupio. Człowieka szlachetnego lub rokującego nadzieję na rozwój znamionuje to, w jaki sposób uświadamia sobie swój błąd i stara się go naprawić. Gdy zdarza się sytuacja, w której mogę bliźniego upomnieć, waham się, bo nie wiem na jaki typ trafiam.

19:05

Idę i toczę wózek z zakupami, razem ze mną idzie Magda z Gackiem na smyczy. Strefa zamieszkania oznaczona stosownymi znakami, przymykam oko na to że nie ma w niej wyznaczonych miejsc parkingowych. Ci którzy znają plac Hallera, wiedzą jaka panuje na nim sytuacja. Gdy już przeszedłem przed maską samochodu, w którym za kierownicą siedział dwudziestoparoletni mężczyzna (w okularach, jeśli to ma jakieś znaczenie), pukam w szybę i ostrożnie, powstrzymując zdenerwowanie, mówię:
-Blokuje pan chodnik. Nie wydaje się zaskoczony. Mówi coś, ale oczywiście nie słyszę zza zamkniętych drzwi. Odwraca wzrok. I to by było na tyle o kierowcy opla corsy, numer rejestracyjny rozpoczynający się od liter PKL (powiat kolski, województwo wielkopolskie; jeśli to ma jakieś znaczenie).

niedziela, 19 grudnia 2010

Wyziębiłem się nieco, ale wreszcie pokręciłem po mieście. W tygodniu przy świetle dziennym nie ma ku temu okazji. Z rzeczy pięknych, podziwiałem jak prezentuje się po rewitalizacji fabryka Eitingonów przy Targowej. Nie jestem ekspertem, ale mam nadzieję że restauracja tego budynku odbyła się z poszanowaniem kunsztu pierwotnego projektu architektonicznego. Z przypadków symptomatycznych, spotkałem na Narutowicza przy Składowej dojście do "zebry" odśnieżone w tak urzekający sposób, że nie mogłem się oprzeć aby tego nie sfotografować.

Z jednej strony, jest to dobra ilustracja tego, jak się myśli i nie myśli o pieszych w Łodzi. Począwszy od zatwierdzania projektu sygnalizacji zmuszającego pieszych do meldowania potrzeby przejścia, po odśnieżanie ulic właśnie. Z drugiej, wpisuje się w problem głupoty (eufemistycznie nazywanej brakiem wyobraźni) u wykonawców różnych prac na ulicach. Mamy z tym istotny kłopot, dlatego moim zdaniem same mądre koncepcje, uchwały, przepisy odwołujące się do kultury pożycia społecznego polegną jeśli nie będą mieć wsparcia ze strony edukacji oraz promocji atakującej różnymi kanałami, dzień w dzień wyrywającej w mózgach kolejne skraweczki nieświadomości. Tutaj jeden z wielu kolejnych przykładów głupoty łodzian. Tytuł wprowadza w błąd, to nie ZDiT zniszczyło ale wykonawcy zlecenia. Nie rozumiem też, dlaczego Kaczorowska z taką łatwością zapewnia o wypłacie odszkodowań. Przede wszystkim karę powinni ponieść winni złego przygotowania pracowników (chyba że faktycznie mówili i uwrażliwiali), w drugiej kolejności sami pracownicy rozklejający ogłoszenia. Nie zaś miasto i wszyscy mieszkańcy.

sobota, 18 grudnia 2010

Wtorek, 14 grudnia, 18.35

W odpowiedzi na komentarz Michała do wczorajszego wpisu.

Ktoś jednak tymi tramwajami i autobusami jeździ. Zauważam tutaj trzy kategorie pasażerów.

1. Ci, którzy nie mogą i nie będą mogli sobie pozwolić na używanie samochodów. Ludzie o niskich i bardzo niskich dochodach lub żyjący z pomocy społecznej. Oczywiście, duża część tej kategorii nie może lub nie chce płacić za przejazdy, w związku z czym - przy słabości sposobu kontroli biletów - jeżdżą na koszt przewoźnika i miasta. Jest to kategoria bardzo potrzebna MPK, gdyż przedsiębiorstwo może na nich zawsze liczyć i nie grozi mu że pojazdy będą zupełnie puste.

2. Ci, którzy nie mogą sobie pozwolić na używanie samochodów, ale jak tylko będą mieli taką możliwość, z ulgą się do nich przesiądą. A zatem przede wszystkim tzw. "studenci" i "licealiści".

3. Ci, którzy współdysponują samochodem, ale nie posiadają prawa jazdy lub nie znajdują się na trasie przejazdów współmałżonka, partnera itp.

Sam należę do kategorii pierwszej, z tym zastrzeżeniem, że tylko w przypadku przejazdów rodzinnych zimą albo gdy jadę na imprezę bądź z niej wracam.

Buspasy, owszem pozwalają również pługom na szybkie przedostanie się do miasta, ale co one tam odśnieżą, kiedy ulice z ogólnodostępnymi pasami są zakorkowane? Poza tym, na ilu ulicach są owe mityczne warszawskie buspasy? To takie moje wątpliwości, choć jestem gorącym zwolennikiem specjalnych pasów dla pojazdów MPK. Mam dodatkową obiekcję, na ile udałoby się je wyegzekwować na Próchnika, Rewolucji, Jaracza, Więckowskiego, Tuwima, Andrzeja, Zamenhofa, Nawrot czy Sienkiewicza. Wspomnę o uprawnionych pojazdach dostawczych, używających specjalnych świateł "zatrzymałem się tylko na chwilę, przecież muszę wyładować towar (wariant: mam pilną potrzebę)", niegdyś nazywanych awaryjnymi.

Wydzielone torowiska... Zna ktoś mapę albo chociażby analizę statystyczną najczęściej blokowanych torowisk? Przecież MPK posiadając bazę informacji, powinno z niej korzystać. Znowu, korci mnie żeby coś takiego stworzyć. Trzeba by było śledzić na bieżąco tę stronę (dzięki Michale za zwrócenie na nią uwagi we wcześniejszym komentarzu) i zapisywać kolejne przypadki. Może od poniedziałku, przez tydzień się tym zajmę? W każdym razie, wydaje się że najczęściej do blokowania dochodzi na Pomorskiej (między placem Wolności a Sterlinga), placu Wolności, Legionów (między placem a Cmentarną), Gdańskiej, Kopernika i Zielonej. W jaki sposób wydzielić tam torowiska? Być może wspomniał o tym ktoś na czwartkowej konferencji (np. Tomasz Bużałek, niestety jego prezentacja jest dostępna na życzenie; zapewne jest bardzo ciężka z uwagi na liczbę fotografii)? Ja prędzej widzę stałe patrole nadzoru ruchu, robiące rundki na wymienionych ulicach i reagujące na bieżące próby zaparkowania zbyt blisko szyn. Rzecz jasna, odpowiedzialni (MPK, straż miejska) mają gotowe wytłumaczenia jak trudno odholować blokujący samochód. Ja mam pytanie, dlaczego przetarg na tę usługę wygrywa firma, której się nie opłaca szybko zjawić na miejscu i zająć samochodem.

Co do reszty czyli większości, zgadzam się z Michałem.

piątek, 17 grudnia 2010

Zastanawia mnie, jak bardzo ludzie są zmuszeni do korzystania z MPK, skoro przy tej zawodności i darmowej antyreklamie, jeszcze jeżdżą tramwajami i autobusami. Lektura odnośnych wpisów Wojtka Makowskiego czy Jarka Ogrodowskiego poraża i daje pojęcie o chorobie która nas toczy. Piszę "nas", bo nie lubię wyręczać się trzecią osobą liczby mnogiej. Ktoś tych "onych" musiał wydać na zinstytucjonalizowany świat, nie był to desant z ponurej Krainy Deszczowców. Są w ZDiT-cie ludzie o szerszych horyzontach i wciąż świeżych umysłach, jak chociażby Tomasz Grzegorczyk i jeżeli on sobie nie radzi, to może to napawać jedynie smutkiem i lękiem. Doświadczenie uczy, że nawet chore i niewydolne spółki jak PKP są podtrzymywane przy życiu, dla dobra zarządów i związków zawodowych. Szansy zmian na lepsze w MPK znikąd nie widać. Co do ZDiT-u, moim zdaniem jedynie rozwiązanie zarządu i zawiązanie od nowa, z całkowitą weryfikacją kadr, mogłyby dawać jakieś szanse zdecydowanej poprawy.

czwartek, 16 grudnia 2010

Więc jednak Zdanowska nie dotarła na konferencję na Ek-Soc-u? Nic dziwnego, zważywszy na dzisiejsze ogłaszanie nazwisk wiceprezydentów. Mnie ten gabinet jak najbardziej odpowiada. Co nie oznacza, że wszyscy oni się nie wyłożą na próbie ogarnięcia burdelu. I nie chodzi o to, że usiłuję zawczasu znaleźć usprawiedliwienie dla powierników własnej sympatii i nadziei. Po prostu, instytucje miasta są tak niewydolne, że niezależnie od tego kto by rządził Łodzią, trudno będzie zapanować nad urzędniczym nowotworem, żyjącym własnym życiem.
Gratuluję Uli Niziołek-Janiak, która w zamian za Agnieszkę Nowak wskoczy do rady miejskiej! Podwójna satysfakcja, bo stało się to bez mianowania Magina na wiceprezydenta. W 1/611 przyczyniłem się do mandatu Uli; moje wskazanie było tym cenniejsze, że jej przewaga nad Marcinem Barańskim z antykwariatu "Nike" na Andrzeja wyniosła jedynie 21 głosów. Jednak coś zależy od naszego głosu.

Trzy tematy, na czasie, co do których mam własne refleksje.

1. Śnieg. Napadało go nienormalnie dużo i wcześnie. Do tego, pierwsze uderzenie było silne, a pokrywa utrzymuje się już trzeci tydzień. Publika oczekuje, że aparat państwowy rękoma i pojazdami wykonawców ich zleceń będzie na bieżąco utrzymywał ulice w stanie przejezdności (i przejściowości). Mam wątpliwości co do naszych, polskich możliwości w tym względzie. Czy dawniej (zanim zapomnieliśmy o zimach) też spodziewano się, że ulice w ciągu godzin zostaną oczyszczone? Czy może traktowano śnieg jako coś oczywistego i starano sobie radzić z nim mimo nieodśnieżonych dróg i ulic (sanie). Czy stać nas na luksus wywożenia śniegu zwałowanego na ulicach (cenne miejsca parkingowe), placach i zieleńcach? Czy jednak trzeba przestawić swoje myślenie o transporcie zwłaszcza zimą na inne - dosłownie - tory?

Dwa pozostałe zagadnienia są bliskie mojemu doświadczeniu bycia strażnikiem miejskim.

2. ZDiT unieważnił przetarg na zakup systemu rejestrującego ruch pojazdów na odcinku Piotrkowskiej o ograniczonej dostępności dla samochodów. Tu też mam wątpliwości co do zasadności decyzji o ogłoszeniu przetargu (kolejny zostanie ogłoszony zapewne niebawem). W tym przypadku moje obawy poparte są znajomością natury ludzkiej. Jestem zdania, że skutecznym rozwiązaniem byłyby fizyczne separatory, umieszczone po środku każdego z odcinków ulicy, zdalnie sterowane (chowane w jezdni), skutecznie uniemożliwiające traktowanie Piotrkowskiej jako sposobu na ominięcie zatłoczonych Kościuszki i Zachodniej. Podobnie jak moi byli koledzy obecnie przymykają oko na ruch pojazdów na Pietrynie, mimo że żadna inna ulica nie jest tak mocno obsadzona patrolami, podobnie system z rejestratorami będzie można obejść. Widzę dwie takie możliwości: sfotografowany policjant (jadący prywatnie, nie w ramach wykonywanych obowiązków zawodowych), bądź "mocny człowiek" kontaktuje się ze znajomym strażnikiem, dyżurnym SM lub kto tam będzie to obrabiał i pyta się, jak to jest teraz w zwyczaju, "Czy z tą fotką/tym mandatem to da się coś zrobić?"; możliwość druga to wykazanie niemożności przerobienia takiej ilości fotografii (podobno w policji nie ma komu siedzieć za monitorami w już istniejącym systemie kontrolującym ważniejsze skrzyżowania; a pamiętacie aferę z palmtopami w radiowozach, z których gliniarze nie korzystali?) i dobrze przećwiczone, bezradne rozkładanie rąk.

3. Hanna Zdanowska w swoim expose jako cel podała m.in. zwiększenie bezpieczeństwa poprzez (...) dodatkowe patrole Policji i Straży Miejskiej. Osobną kwestią jest, czy widok wielu patroli wzmaga poczucie bezpieczeństwa, czy wręcz przeciwnie wprawia w nas w niepokój iż oto znaleźliśmy się w jakimś szczególnie niebezpiecznym miejscu; jak dla mnie patrole na Piotrkowskiej przesadnie rzucają się w oczy, zwłaszcza w ciągu dnia, co nie idzie w parze z zapewnieniem ładu i porządku publicznego na ulicy. Ale odłóżmy na bok te dywagacje i zapytajmy się prezydent Zdanowskiej, w jaki sposób zamierza zwiększyć liczbę patroli. Czy reorganizując pracę straży i wysyłając ludzi z posterunków stałych (oddziały SM, gmach UMŁ i siedziby delegatur) na ulice? Czy też zatrudniając kolejnych strażników? Przestrzegam przed tym drugim rozwiązaniem. Obecna straż miejska jest formacją kiepsko wyselekcjonowaną, źle przeszkoloną i słabo umotywowaną. Wydajność jej pracy, w stosunku do osobostanu, jest na niskim poziomie. Zwiększanie jej szeregów wiązałoby się z groźbą rozrostu kosztownej dla nas grupy zawodowej, o niskim morale, za to przerostem postawy roszczeniowej względem miasta-karmicielki. Pamiętajcie o tym i w miarę możliwości uwrażliwiajcie tych u władzy.

środa, 15 grudnia 2010

Dzień spokoju, bez szczególnie istotnych wydarzeń (nie zaliczam do nich dymisji i temu podobnych rozgrywek, którymi my szaraczki mamy się niby emocjonować).
Jutro na Ek-Soc-u konferencja transportowa organizowana przez koło naukowe pod przewodnictwem jak najbardziej znajomego Jakuba Zasiny, przy pomocy dobrych znajomych z Fenomenu, z wystąpieniami ludzi których również zdążyłem poznać, przy różnych okazjach. Może bym się i wybrał posłuchać Radka Stępnia (zapalony rowerzysta, znam anegdotę o tym jak rozbił kask na torowisku na Tramwajowej, ratując szczęśliwie głowę), raportu Wojtka Makowskiego i Piotrka Szałkowskiego, rozemocjonowanego Olka Buczyńskiego czy precyzyjnego Tomka Bużałka. Niestety, dowiedziałem się o konferencji na mniej niż 24 godziny przed jej rozpoczęciem, co przesądziło o moim pozostaniu w czasie tego wydarzenia w pracy. Czyżby pierwszy ujemny efekt dezaktywacji konta na facebooku?
Jak wyczytałem w zaproszeniu, konferencję zaszczyci swoją osobą prezydent Zdanowska. Gdyby tak się w istocie stało, byłby to gest bez precedensu w historii Łodzi: w pierwszym tygodniu urzędowania, w czasie kiedy jest wiele gorących problemów do rozwiązania i bardziej chwytliwych tematów nad którymi mogłaby się pochylić, prezydent miasta pojawia się na wydarzeniu zorganizowanym przez grupę zapaleńców, poświęconym transportowi zrównoważonemu.
No, ale czekam na pierwsze praktyczne działania Zdanowskiej. Jeżeli prawdą jest to, o czym wczoraj wspomniała w "Dzienniku" Monika Pawlak, nie uśmiecha mi się zamiana Macieja Winschego (właśnie podał się do dymisji; i tak zadziwiająco długo wytrzymywał pod presją jakiej został poddany w ostatnich tygodniach) na owego pana, podgryzającego tego pierwszego. Nie budzi mojego zaufania człowiek o anatomii dopasowanej do fotela obrotowego. Zamienił stryjek... itd.?

wtorek, 14 grudnia 2010

Wymyśliłem (a może raczej: przypomniałem) sobie dzisiaj, od czego mogła by zacząć swoją pracę nowa prezydent Łodzi. Od widomego znaku zmian. Pisząc widomego mam na myśli, zauważalnego na ulicach miasta. Takiego który dałby wiarę na odmianę zwykłym mieszkańcom i bywalcom Łodzi.Chodząc do i z pracy zauważyłem, że najtrudniejsza sytuacja jeżeli chodzi o przejście jest przy czwartym komisariacie policji na Kopernika. Samochody, w dużej mierze należące zapewne do policjantów, w tym i radiowozy są zaparkowane w taki sposób, że osoby idące chodnikiem ulicą Kopernika by móc przejść przez Lipową muszą przeciskać się między pojazdami. Nie są respektowane przepisy dotyczące zachowania odległości od skrzyżowania i przejścia dla pieszych, parkowania na chodniku (znaki dopuszczają jedynie możliwość zatrzymywania się w tym miejscu pojazdów policji, ale nie zwalniają policjantów ze stosowania się do ogólnie obowiązujących reguł dotyczących parkowania). Wczoraj nie mogłem wyminąć się z idącą z naprzeciwka kobietą, bo kierowca radiowozu (siedzący w środku i zajęty wraz z kolegą uzupełnianiem notatników) zostawił zbyt mało miejsca. Sytuacja pod komisariatem jest najlepszym świadectwem braku praworządności wśród nominalnych stróży prawa. Nie muszę i nie chcę za każdym razem zwracać uwagę nieprawidłowo parkującemu kierowcy. To policjantom, komendantowi powinno zależeć by sąsiedztwo ich komisariatu było wzorowe pod względem porządku.Nie spodziewam się, że Hanna Zdanowska weźmie się za leni i arogantów w mundurach (chociaż miałaby taką możliwość, dysponując odpowiednio wyselekcjonowaną i przeszkoloną strażą miejską). Sugerowałbym jednak, żeby postawiła zdecydowany, konsekwentny i widoczny opór niekorzystnym zjawiskom występującym na ulicach Łodzi.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pierwszy 13 grudnia odkąd w ciągu jednego dnia połknąłem "Michnikowszczyznę" Ziemkiewicza, nareszcie okazja do sprawdzenia na ile prawdziwa jest teza o linii przemilczenia praktykowanej przez "Wyborczą". Żeby test wypadł możliwie rzetelnie, poświęciłem 2 złote (równowartość smacznego pączka w barze w pracy) na zakup egzemplarza "Gazety...".
Pierwsza strona - nic. Dzień jak co dzień. Jest, na drugiej stronie! Ale nie artykuł upamiętniający wprowadzenie stanu wojennego i wyliczający jego konsekwencje, tylko materiał Pawła Wrońskiego pod tytułem "Prezydent Komorowski wprowadził stan wojenny". Tytuł jest najważniejszy, bo w nagłówku znajdujemy już co innego: Prezydent Komorowski jest wspólnikiem generała Jaruzelskiego. Absurd? Nie, to nowa wizja historii proponowana przez PiS i jego sympatyków. Co skłoniło Wrońskiego do takich wniosków? Wpis Krzysztofa Czabańskiego na blogu zachęcający do tego, żeby w noc z 12 na 13 grudnia pójść nie tylko pod dom Jaruzelskiego, ale również pod Pałac Prezydencki; apel "Rzeczpospolitej" by zaprotestować przeciw akceptacji w przestrzeni publicznej Jaruzelskiego (chodzi o zaproszenie go na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego). I to już daje podstawy do pisania o pisowskiej "polityce historycznej" (zwracam uwagę na wzięcie polityki historycznej w cudzysłów). Generalnie, jedyny (poza tym nie ma nic na ten temat) tekst jaki się ukazał 13 grudnia w "Gazecie Wyborczej", ocierający się o tematykę stanu wojennego, to nakręcanie sprężyny anty-pisowskiej (osobną kwestią, pozostającą w tej chwili poza moim zainteresowaniem, jest na ile PiS Kaczyńskiego przysługuje się tej histerii). Poza tym nic. Dziękuję "Wyborczej" za dostarczenie mi satysfakcji, że wypełnia tezę paranoika (Michnik, salon) Ziemkiewicza.
O rocznicy pamiętała za to Zdanowska, zaczynając swoje expose od upamiętnienia ofiar stanu wojennego (tekst można sobie ściągnąć ze strony UMŁ). Jej przemówienie inauguracyjne jak na tekst, na którego przygotowanie miała tydzień, od strony oratorskiej jest bardzo słabe. Piszę to nie dlatego, że chcę jej dokopać, dowartościowując się w ten sposób, ale dlatego że chciałbym aby prezydent Łodzi potrafiła się lepiej wypowiadać i przekonywać do swojej osoby. Rzecz jasna, pozostawmy w spokoju przemówienia: braki elokwencji i charyzmy będą niczym, jeżeli się okaże że nowa prezydent ma talenty przydatne w rzeczywistym działaniu.

niedziela, 12 grudnia 2010

Widziałeś: kolejny sklep z alkoholem? W miejscu obuwniczego - rzuciła Magda, gdy wczoraj wieczorem wracaliśmy tramwajem Zieloną w kierunku placu Hallera.
Od jakiegoś czasu zatrważa mnie ilość funkcjonujących i nowo otwieranych w mieście sklepów alkoholowych. Przy częstotliwości agresji, smutku, autodestrukcji, które mijam na co dzień na ulicy, jest dla mnie niepojętym że nie decydujemy się na ograniczanie dostępności alkoholu. Wiem że prohibicja może w konsekwencji przynieść więcej strat niż korzyści, zwłaszcza w kraju takim jak nasz, dlatego nie jestem jej zwolennikiem. Ale godzimy się na hipokryzję, zbywając stwierdzeniem iż alkohol jest dla ludzi którzy potrafią z niego korzystać, fakt że mnożą się punkty w których można kupić tanie piwo, nalewki, wina i wódkę. Dobrze wiemy, kto w Łodzi korzysta z tego alkoholu w największej ilości.
Jednocześnie rada miejska uchwala rokrocznie program profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, który w przyszłym roku ma nas kosztować 11 mln 650 tys.! Wielka (?) urzędnicza machina i co? Czy możemy się pochwalić jakimiś miarodajnymi i wiarygodnymi wskaźnikami poprawy sytuacji? Czy miasto dysponuje realnymi danymi dotyczącymi dynamiki problemu? Gdy pilnowałem delegatury Śródmieście miałem raz okazję być w trakcie godzin przyjmowania stosownej komisji. Pojawił się jedynie wezwany listownie staruszek, o zdrowiu zapewne nadgryzionym przez alkohol, na którego doniósł wnuk.
To, co obserwuję z poziomu ulicy wpędza mnie w przygnębienie. Nie można mieć stuprocentowej pewności jaki czeka nas scenariusz, ale po tym co się dzieje w Śródmieściu spodziewam się że powstanie tutaj czarna dziura, zona przez którą mieszkańcy blokowisk i domków jednorodzinnych będą szybko przemykali swoimi samochodami, pomstując że są w ogóle zmuszani do przejeżdżania przez te rejony.
Podręcznikowym przykładem pierwszej analizy przestrzennej z użyciem map mającej na celu rozwiązanie realnego problemu jest mapa Johna Snowa z 1855 roku obrazująca rozmieszczenie ognisk cholery w londyńskim Soho w relacji do istniejących studni. Nie widziałem jak dotąd mapy rozmieszczenia placówek z alkoholem w łódzkim Śródmieściu, a jestem jak najbardziej w stanie stworzyć taką ilustrację obrazującą skalę problemu dla mojej dzielnicy. Postaram się informować na bieżąco o efektach pracy.

sobota, 11 grudnia 2010

Dzięki Mariuszowi Wasilewskiemu, aktywiście spod znaku "Fenomenu", a wcześniej "Rowerowej Łodzi", dostałem szansę ratowania projektu ścieżki rowerowej wzdłuż Aleksandrowskiej i Limanowskiego. Otóż według pierwotnej wersji "Opisu przedmiotu zamówienia" stworzonej w ZDiT ścieżka miała biec po południowej stronie wspomnianych ulic na odcinku między Warecką a Swojską, a przy tychże przecznicach być połączona za pomocą przejazdów ze stroną północną. W przypadku podróży z Teofilowa w kierunku centrum oznaczałoby to konieczność dwukrotnego przekraczania Limanowskiego w odstępie 240 m: pierwszy raz przy Swojskiej właśnie, a drugi za Włókniarzy, w obu przypadkach przejazdami z sygnalizacją.

Podałem dwie alternatywne możliwości uniknięcia tego absurdu, z których jedna wyglądała następująco: ...pozostajemy przy wariancie po południowej stronie ulic Limanowskiego-Aleksandrowskiej, łączymy ją [drogę rowerową] przy przejściu dla pieszych przy ulicy Swojskiej z istniejącą drogą rowerową po północnej stronie ulicy Limanowskiego, ale jednocześnie wykonujemy łącznik ulicami Pułaskiego (chociażby pas dla rowerów w jezdni) i po północnej stronie ulicy Wielkopolskiej wraz z przejazdem dla rowerów przez aleję Włókniarzy po północnej stronie skrzyżowania z Wielkopolską/Lutomierską.

W finalnej wersji "Specyfikacji istotnych warunków zamówienia", w części III "Opisu przedmiotu zamówienia" pojawił się punkt 2 brzmiący:
Należy rozważyć lokalizację ścieżki rowerowej od ul. Lutomierskiej z przejazdem przy ul. Puławskiej i Wielkopolskiej.
Czytam tę uwagę i nie mogę jej zrozumieć, wyobrazić sobie przebiegu tej drogi. Co ciekawe, żadne z trzynastu pytań złożonych na piśmie przez wykonawców nie dotyczy owej enigmatycznej uwagi. Myślę że kwestia uniknięcia głupiego poprowadzenia drogi została ostatecznie pogrzebana.

Otwarcie ofert nastąpiło 1 grudnia.

piątek, 10 grudnia 2010

Każdy ma jakieś życzenia albo przynajmniej dobre rady dla Zdanowskiej. Przy oczywistej sprzeczności wielu postulatów i ograniczoności środków pieniężnych, prezydent będzie musiała wybierać rzeczy do realizacji. Tak sobie myślę, że ocena dokonań włodarza miasta powinna opierać się na całokształcie działań, czymś co z grubsza przypominałoby realizowaną strategię. Dysponując podsumowaniem dokonań można stwierdzić, na ile osoba wypełniła własne deklaracje i to co zrobiła (bądź czego nie zrobiła) jest zbieżne z naszymi poglądami.

sos z "Dziennika Łódzkiego" wygrzebał z alei Zasłużonych trzy postacie, których zapach zdążył wywietrzeć z gabinetów na Piotrkowskiej 104. Dwóch z nich nie zachwyciło swoimi dokonaniami wyborców, którzy odmówili im prawa kontynuacji rządów. Czy warto w ogóle zawracać czytelnikom głowy radami tych person?

czwartek, 9 grudnia 2010

Nieprawidłowo zaparkowany samochód na Zielonej przy placu Barlickiego uniemożliwił ruch tramwajów przez półtorej godziny. Powtarzam: przez półtorej godziny. Ilu ludzi zostało narażonych na niewygody, spóźnienie, utwierdzonych w przekonaniu o dyskomforcie korzystania z MPK?

Przed ponad dwoma laty wysłałem pismo do ZDiT-u dotyczące newralgicznego miejsca, w którym takie przypadki zdarzają się permanentnie. Oto jego treść:

W dniu 2 września br. [2008] po raz kolejny został wstrzymany ruch na ulicy
Zielonej przez nieprawidłowo zaparkowany samochód. Do sytuacji
dochodzi na wysokości placu Barlickiego, po północnej stronie ulicy:
kierowcy pozostawiają samochód zaparkowany zbyt blisko torowiska,
uniemożliwiając przejazd tramwaju.
W dniu 2 września, między godziną 16:05 a 16:28 (godzina powrotu
kierowcy feralnego samochodu) zablokowane zostały w ten sposób 2 do 3
tramwajów, autobus linii 73, blokując jednocześnie 3 poprawnie
zaparkowane samochody i utrudniając przejazd innym samochodom.
Poszkodowanych zostało około 100 pasażerów wspomnianych pojazdów
komunikacji miejskiej. W ciągu 23 minut nie pojawił się na miejscu
patrol służb porządkowych (straż miejska, policja).
Podobne sytuacje zdarzają się w dni robocze notorycznie, o czym mogą
zaświadczyć mieszkańcy bloku przy ulicy Zielonej 31 lub sprzedający w
kioskach z kwiatami na placu Barlickiego.
W związku z tym zwracam się do Państwa z pytaniem, czy Służby Miejskie
zamierzają w jakikolwiek sposób zapobiegać kolejnym takim przypadkom
czy też mieszkańcy Łodzi w takich sytuacjach są zdani sami na siebie?
Czy zamierzacie Państwo prowadzić bardziej zdecydowane działania
zmierzające do usuwania źle zaparkowanych samochodów czy też
poprzestaliście na wywieszeniu na znakach drogowych tabliczek T-24
(tabliczka wskazująca, że pozostawiony pojazd zostanie usunięty na
koszt właściciela), co pozostaje czczą (i coraz bardziej niepoważną)
pogróżką?
Gdybyście Państwo w tym konkretnym przypadku chcieli wykazać wolę
zapobiegania podobnym sytuacjom, pozwolę sobie wymienić dwa środki,
które by mogły okazać się pomocne:
  • umieszczenie na wysokości wzroku parkujących kierowców tablic z upomnieniem, aby nie zastawiali torowiska,
  • namalowanie na jezdni wyraźnej linii ograniczającej od strony osi jezdni zasięg miejsc parkingowych.
Egzemplarze niniejszego zapytania wysłałem również do Komendy Straży
Miejskiej, Miejskiej Komendy Policji i redakcji "Dziennika Łódzkiego".

Dostałem odpowiedź jak następuje:

ZDJT.RR40120-285 /2008
Nawiązując do treści pisma z dnia 4 września 2008 r w sprawie
blokowania ruchu tramwajowego na ul. Zielonej, Zarząd Dróg i
Transportu uprzejmie wyjaśnia co następuje:
Zasady ruchu drogowego w tym również sytuacje konfliktowe pomiędzy
różnymi środkami lokomocji, a taka wystąpiła w przypadku opisanym w
liście , regulują przepisy artykułów 16 ust. 3, 46 ust. 1, 4, art. 49
ust. 1, ust. 2, oraz 130a. Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o
ruchu drogowym (Dz.U. z 2003 r. Nr 58 póz. 515 (z późniejszymi
zmianami).
Zaistniała sytuacja jest dobitnym przykładem lekceważenia przepisów
ruchu drogowego powodującym utrudnienia ruchowe.
W omawianej sytuacji podstawowym zadaniem służb porządkowych jest
stosownie do treści art. 130a cytowanej wyżej ustawy, odholowanie
pojazdu na koszt właściciela.
BIORĄC POWYŻSZE POD UWAGĘ ORAZ UWZGLĘDNIAJĄC PRZEPISY RESORTOWE W
ZAKRESIE OZNAKOWANIA DRÓG, TUT. ZARZĄD NIE WIDZI MOŻLIWOŚCI
REALIZACJI PAŃSKIEGO WNIOSKU [wyróżnienie moje]. Jednocześnie
dziękujemy za zainteresowanie się problemem.
Kopię niniejszego pisma przekazujemy do Policji i Straży Miejskiej w
Łodzi z prośba o zainteresowaniem się przedstawionym przez Pana
Problemem .
Z-ca Dyr ds. Inwestycji oraz Zarządzania Ruchem i Transportem
Iwona R. Zatorska-Sytyk
Do wiadomości:
Komenda Miejska Policji w Łodzi Łódź ul. Sienkiewicza 24/26
Straż Miejska w Łodzi Łódź ul. Kilińskiego

- Następnym razem do samochodów bezmyślnie zaparkowanych na torowisku, będą wysyłane lawety - grzmi inżynier miasta (czyli do licha kto?). Myślicie że problem tego miejsca nie był wcześniej znany jemu i dyspozytorom ruchu w MPK? Jeżeli instytucje miejskie nie podejmują działań mających na celu rozwiązywanie rzeczywistych problemów łodzian, stają się ludziom zbyteczne. Służą samym sobie, swoim pracownikom i przepisom. I jeszcze jedno, gdyby przed ZDiT-em zostało postawione zadanie zniechęcenia ludzi do transportu publicznego, to zapewne wywiązałby się z niego gorzej niż to robi obecnie.

Wieczorem pierwsza od dłuższego czasu partyzancka akcja. Tym razem naszym łupem padły banery reklamowe samowolnie, nielegalnie zawieszane na płotach oddzielających na skrzyżowaniach chodniki od jezdni.

środa, 8 grudnia 2010

Dzisiaj "Dziennik Łódzki" rękoma Marcina Dardy przyniósł wiadomość o ruchach kadrowych w dwóch spółkach miejskich. W normalnych, komercyjnych przedsiębiorstwach mielibyśmy do czynienia z procesem rekrutacyjnym, otwartym konkursem lub skaperowaniem fachowców z konkurencyjnej firmy. Jeżeli z różnych przyczyn doszłoby do faworyzowania, to protektor musiałby się liczyć z ryzykiem gorszego wyniku finansowego przedsiębiorstwa, a co za tym idzie - utraty własnego stanowiska. W przypadku łódzkich spółek miejskich przyjmuje się po prostu na wysokie stanowiska dwóch świeżo upieczonych radnych. I nie to jest w tym zjawisku najsmutniejsze, ale fakt że nikogo to nie dziwi iż ludzie którym się udał skok na miejską kasę postępują tak bezwstydnie. Ot, wzburzymy się, ale przejdziemy nad tym do porządku dziennego, a dwaj sprawni funkcjonariusze partyjni (różnych partii) dodadzą parę tysięcy do swojego rajcowskiego uposażenia. Jak szeregowi, fizyczni pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania oraz Zakładu Wodociągów i Kanalizacji mają być umotywowani do uczciwej pracy ze świadomością że przełożeni to polityczni nominaci? Negatywna selekcja (przyjmowanie osób niekompetentnych) przynosi potem skutki w postaci albo unikania podjęcia decyzji, albo podejmowania decyzji błędnych bardzo kosztownych dla nas wszystkich.

Pięć dni do zaprzysiężenia Zdanowskiej, która w przedwyborczej ankiecie na temat polityki kadrowej w UMŁ i spółkach miejskich napisała ogólnikowo: "Jestem zadeklarowaną zwoleniczką modelu kompetencyjnego w zarządzaniu zasobami ludzkimi zarówno firmy jak i instytucji publicznych". Nie ma takiego kandydata na stanowisko, u którego nie udałoby się wyszukać kompetencji.

wtorek, 7 grudnia 2010

Dwa dni po drugiej turze wyborów samorządowych. Dziennikarze zapełniają wiersze spekulacjami na temat tego, kogo Zdanowska mianuje na swoich zastępców ("Express Ilustrowany", "Gazeta Wyborcza"). Pojawia się nazwisko Krzysztofa Piątkowskiego. Potwierdza to moje nadzieje, które pojawiły się w dniu kiedy PiS poparł Zdanowską w wyborach, a Piątkowski murowany kandydat na wiceprzewodniczącego rady miejskiej nie został zgłoszony na to stanowisko.
"Gazeta" opublikowała list "Fenomenu" do prezydent-elekt! Przez większą część lektury zachodziłem w głowę, kto moim przyjaciołom go napisał, aż dotarłem do akapitu o Krajowej Szkole Administracji Publicznej. List na wysokim poziomie (
przymykając oko na błąd ortograficzny o którym chyba tylko ja jeden wiem - tyle razy już bezskutecznie przy innych okazjach zwracałem na niego uwagę), wykraczającym poza potoczną wiedzę taką jak np. moja. Całość efektu psują słowa o wiecznie niezadowolonych kierowcach. Było rzeczowo, a jednak trafiło się uogólnienie, do tego antagonizujące ludzi.
W mieście sytuacja w normie: samochody zaparkowane tuż przed i na przejściach dla pieszych, nie odśnieżone wejścia na "zebry", kierowca nie widzący niczego niestosownego w staniu na czerwonym na przejściu dla pieszych. Komfort poruszania się pieszo po ulicach 1 na 10. Wczoraj dwadzieścia trzy pozostawione samochody przyczyniły się poprzez blokowanie torowiska do dziewięciu godzin przestojów tramwajów. Ilu to naiwnych lub nie przystosowanych (do tej pory jeszcze nie zmotoryzowanych?) ludzi musiało brodzić w śniegu, stać na przystankach? O tym rprm w swoim meldunku na stronie UMŁ nie wspomina. Na fotografii widzimy twarze osób, które, nawet jeżeli owe niedogodności nie dotykają ich bezpośrednio, to pochylają się z troską nad problemami pokrzywdzonych mieszkańców Łodzi.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Dzień po wyborze Hanny Zdanowskiej na czteroletnią kadencję prezydenta miasta. Nie to, żebym wiązał z tą osobą i wynikami wyborów samorządowych nadzieje na zmianę. Chcę po prostu zapisywać swoje obserwacje, człowieka urodzonego w Łodzi, który ma wizję kierunku w jakim powinny zmierzać zmiany w mieście.