Szkot na rogu Andrzeja i Pogonowskiego?! Wracam do domu, godzina przykra: około 18, ciemno już, a ja od trzech tygodni nie mogę się zebrać, żeby tylne światełko przy rowerze naprawić. Więc pomykam po chodnikach. Stała trasa: z Lipowej skręcam w Andrzeja i toczę się z górki, zeskakując przed przejściami dla pieszych. Na rzeczonym narożniku znajduje się bar "Raj". Trudniej o większą ironię: miejsce o takim natężeniu autodestrukcji nazwać "Rajem". Odkąd wprowadzono obostrzenia dotyczące niepalenia w lokalach, klienci "Raju" grzecznie po schodkach zstępują na poziom zero, żeby zapalić na chodniku. Gromadka, jak zwykle, a wśród niej jakiś cudak w kilcie. Stali bywalcy pytają się go o ocenę meczu, wyniku, a on im odpowiada "Yes, yes"...
Lubię móc tak się zadziwiać.
surrealistyczny obrazek!
OdpowiedzUsuńNieprzypadkowy. Następnego dnia słyszałem odtwarzane dźwięki dud dobiegające z wnętrza, a dzisiaj widziałem tego samego człowieka w drzwiach baru w cywilnym stroju. Właściciel albo stały bywalec. Ale że Szkot?!
OdpowiedzUsuń