Jeszcze parę słów na temat placu naprzeciwko pałacu Poznańskiego. Chciałbym zgłosić swoje wątpliwości co do podawanych informacji lub sprostować tezy głoszone przez innych, zwłaszcza
przez Jakuba Jakubowskiego na halolodz.pl i
Piotra Rajcherta w odpowiedzi na pismo Adama Brajtera
brite'a.
Wątpliwość 1. Nie wiem skąd podawana przez wiele osób suma aż 120 tysięcy złotych. Piotr Rajchert, Dyrektor Delegatury Łódź-Śródmieście UMŁ
podaje kwotę 88 tysięcy. Chyba że postawienie
słupków stalowych i
betonowych gazonów kosztowało 32 tysiące.
Wątpliwość 2. Nie wiem, jak bliska finalizacji jest sprzedaż działki. Można mieć obiekcje co do tego, że nastąpi to rychło (procedury w urzędzie, popyt na tę działkę) oraz jeżeli nawet dojdzie do sprzedaży, działka bez zbędnej zwłoki zostanie należycie zagospodarowana (w sposób bezlitosny powołam się na casus "Hiltona"). W związku z tym, podawanie przez Rajcherta zamiaru sprzedaży działki jako argumentu przeciwko postulatowi skutecznego uporządkowaniu miejsca jest typową zasłoną, za którą skrywany jest urzędniczy minimalizm.
Sprostowanie 1. Przestrzeń publiczna w tym miejscu nie została zmieniona
wbrew woli mieszkańców. Stało się tak po interwencji ludzi, którzy również są mieszkańcami Łodzi. Idąc dalej tokiem rozumowania Jakubowskiego, można postawić tezy, że nie należy na siłę zmuszać łodzian do niewyrzucania śmieci na ulicy, niezałatwiania potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych, niepalenia w pojazdach transportu publicznego itd. Skoro (co poniektórzy) ludzie tak postępowali, postępują, to będą postępować i zmienianie ich zachowań na siłę nie ma sensu. Inny przykład takiego rozumowania
zaprezentował niegdysiejszy p.o. zastępcy prezydenta miasta. Oczywiście, można legalizować i cywilizować przypadki łamania przyjętych przepisów prawa, o ile uznamy że przemawia za tym interes publiczny (jak np. przy umożliwieniu przejeżdżania na rowerze Piotrkowską przez skrzyżowanie z Piłsudskiego, w kierunku północnym). Jeżeli drogą przemyślanej i dobrze uargumentowanej decyzji uznamy, że lepszy w tym miejscu jest parking - urządźmy go.
Sprostowanie 2. Akcja nie była zorganizowana w obronie trawnika. Chodziło o zwrócenie uwagi na brak kultury u niektórych kierowców oraz brak wyobraźni i konsekwencji u administratora terenu. Podjęto decyzję co do rekultywacji terenu, ale zrobiono to w taki sposób, że wydane środki zostały zmarnotrawione. Aktywiści nie upierali się przy tym, że ma tam być trawnik (o czym przypomniał
smakaroni na grupie dyskusyjnej GPO), ale chodziło o zagospodarowanie otoczenia pałacu Poznańskiego, tak żeby stanowiło odpowiednią jego oprawę, a nie szokowało kontrastem.
Sprostowanie 3. Plac jest przede wszystkim placem naprzeciwko pałacu Poznańskiego (nie
skwerkiem przy "Manufakturze"): jednego z najbardziej wartościowych łódzkich zabytków, najbardziej reprezentacyjnych i najchętniej oglądanych przez osoby zwiedzające Łódź. To jak wygląda otoczenie tego obiektu jest równie istotne, jak wygląd samego pałacu. W wyniku przeprowadzonych wyburzeń i poszerzeń ulic sąsiedztwo pałacu prezentuje się koszmarnie. Dziki plac naprzeciwko dopełnia obrazu i wystawia złe świadectwo wrażliwości estetycznej łodzian. Ciekawe, jakie inne miejsca, o które należałoby zadbać w pierwszej kolejności, może podać Jakubowski.
Zadyma wokół kawałka trawnika jest rozpaczliwą próbą zwrócenia uwagi na to, jak pojedyncze złe decyzje (wykonawcy robót) i obyczaje zwykłych ludzi (kierowcy) wpływają na to, że
Łodź jest jednym z najbrzydszych, jeżeli nie najbrzydszym miastem w Polsce.
Sprostowanie 4. Separatory czyli słupki nie muszą szpecić terenu, o czym dyrektor delegatury powinien wiedzieć. Również w Łodzi w różnych miejscach zostały zainstalowane separatory które wyglądają neutralnie i estetycznie oraz harmonizują z wyglądem miejsca.
Sprostowanie 5. Podpierając się własnym doświadczenia pracy w straży miejskiej, potwierdzę, że niewiara w
skuteczność (...) bieżących interwencji służb mundurowych jest uzasadniona. Straż miejska jest formacją o kadrach źle wyselekcjonowanych, kiepsko wyszkolonych i słabo umotywowanych do pracy, w związku z czym nie spełnia swoich zasadniczych celów. Jestem w stanie publicznie potwierdzać swoją opinię i cokolwiek pomóc w naprawie tej złej sytuacji.
Nie podejmuję się w tym miejscu rozstrzygania, w jaki sposób powinien być zagospodarowany placyk. Poddaję jedynie pod rozwagę, że skoro zdecydowano się urządzić zieleniec, to może należałoby go skutecznie zabezpieczyć przed szybką dewastacją.
Na koniec, wyrazy szacunku dla Jakuba Jakubowskiego za wyrażenie opinii przeciwnej, próbę jej uzasadnienia oraz
gotowość do przyjmowania krytyki. Chętnie kiedyś podjąłbym z nim publiczną polemikę, jeżeli tylko byłoby to dane mi, zwykłemu łódzkiemu przechodniowi.